07 października 2010, 11:55
Od dwóch miesięcy szukam pracy i znaleźć nie mogę. Wysyłam po kilka CV dziennie, roznoszę CV, wszędzie gdzie się da i nic…. Ludzie opowiadają, że praca jest tylko chętnych do niej nie ma… Jakoś tego nie widzę, bo Ja chętna jestem. Od 3 miesięcy siedzę w domu i na głowę dostaję…
Najwyższy czas to skończyć. Mam kilka pomysłów jak zarobić pieniądze w domu. Może zacznę nagrywać tutoriale do programów muzycznych i je sprzedawać. Albo nagrywać audiobooki. Powysyłam próbki głosu wszędzie gdzie się da… Pytanie tylko czy to na pewno wypali? Może warto spróbować, nie marnować tego czasu wolnego?
Uczę się aktualnie na operatora dźwięku, jest to, to co chciałabym robić. No może oprócz muzyki, którą kocham. Jednak zostać dj to nie jest moja największe marzenie… jeśli chodzi o produkcję, to ciężko się wybić. Rządzący sceną hardtechno to zwykłe lizusy, jeden drugiemu dupę liże i nie wiem co trzeba by było zrobić, by ich przebić. Zrobisz dobry kawałek to udają, że cię nie ma. Zrobisz zły zgnoją cię jak szmatę… I co tu myśleć o tym wszystkim… w końcu nowi ludzie zagrażają ich pozycji. Więc twardo trzymają się siebie i nikogo nie dopuszczają.
Osobiście najbardziej bym chciała otworzyć studio masteringowe – tylko jak tu się przebić wśród tylu słynnych studii, gdzie pracują sławne osoby. A Ja niestety jestem tylko zwykłą Basią, którą mało osób zna, i nie miała jeszcze okazji się gdzieś pokazać, oprócz kilku imprez hardtechno, z czego większość to nielegalne plenery. Marzenie jest, pomysł jest, cel jest tylko ostatnio zaczynam powątpiewać w sens tego wszystkiego… Na dodatek tym swoim powątpiewaniem i ostatnim zastygnięciem doprowadzam do szału ukochanego faceta. Pierwszy raz od dwóch lat zagroziłam naszemu związkowi. Teraz już chyba wszystko w porządku. Wspaniała rzeczą jest być z kimś, kto ma taki sam cel w życiu. Gorzej się robi, gdy któraś z osób zaczyna wątpić w siebie. I jak tu szybko się pozbierać, nabrać tej energii…? Co Ja mam myśleć o robieniu takich rzeczy, skoro nikt nie chce mnie do pracy. Ostatnie 9 miesięcy pracowałam w fajnej firmie, niestety przyszła choroba, jedno L4 i dziękujemy pani za współpracę, ale my nie potrzebujemy osób, które chorują. Żadne błaganie, poniżanie się i udowodnianie, że na tej pracy nam zależy w takiej sytuacji nie pomaga… Kolejną rzeczą działającą na moją niekorzyść jest fakt, że teoretycznie sama wychowuję dziecko. I nikt mi nie powie, że nie ma dyskryminacji, bo by skłamał.
Teraz to chyba nic mi nie pozostaje innego jak zrobienie sobie dobrej herbaty i zabranie się za ten tutorial… bo chyba faktycznie siedzenie i rozmyślanie w niczym mi nie pomoże. Zapewne więcej jest takich osób, myślących podobnie, z podobnymi problemami. Ja teraz pomyślę sobie, że moje życie w moich rękach… i chyba przestanę zastanawiać się nad sensem, bo to bez sensu, nie dam się pogrążyć.
„Jeśli myślisz o jakiejś sprawie, która jest dla Ciebie najtrudniejsza do przeprowadzenia i widzisz jak duży jest opór w tobie przeciw temu, wtedy masz najważniejszą lekcję do przerobienia w danej chwili.
Poddanie się, zrezygnowanie z oporu i wewnętrzna zgoda na nauczenie się tej lekcji uczyni następny krok łatwiejszym
1. przyglądaj się swojemu oporowi
2. kontynuuj zmiany sposobu myślenia”
„Możesz uzdrowić swoje życie” Louise L. Hay
To faktycznie pomaga :)